BEN AARONOVITCH
RZEKI LONDYNU (PETER GRANT) tom 2
„Życie jest niewiarygodnie chaotyczne i przez cały czas dochodzi do różnych zbiegów okoliczności.”
Podobnie jak pierwszy tom „Rzeki Londynu", druga odsłona serii o Peterze Grancie „Księżyc nad Soho” zapewniła sympatyczny relaks bazujący na połączeniu gatunków literackich, fantasy i kryminału. Zespawała je muzyka jazzowa i charakterystyczna atmosfera pubów londyńskich. Ben Aaronovitch przekonał przesympatyczną plastyczną narracją, wypełnioną nie tylko odpowiednio skalibrowanym humorem, zabawnymi opisami, komicznymi sytuacjami, cudacznymi skojarzeniami, opisami miasta pełnymi szczegółów, ale również celnym satyrycznym spojrzeniem na społeczne, kulturalne, modowe, gospodarcze, polityczne, czy architektoniczne, realia tętniącego życiem Londynu. Aglomeracja imponowała energią rzeczywistości widzianą przez zwykłych ludzi, a także mniej lub bardziej silną magią, białą łączącą się z poczuciem sprawiedliwości i czarną o zbrodniczym charakterze. Prawdziwy świat przenikały nadprzyrodzone istoty z dobrymi lub złymi intencjami, i dwójka bogów Tamizy (Ojciec Tamizy i Matka Tamizy) z obdarzonymi mocami dopływami dziećmi.
Posterunkowy Peter Grant, ostatni uczeń czarownika w Anglii, włączył się w wyjaśnianie podejrzanych i zagadkowych śmierci artystów scenicznych. Każdego roku przez ostatnie pięć lat kilku muzyków jazzowych straciło życie w ciągu doby od zagrania koncertu. Grant praktykował wytwarzanie form w umyśle, uczył się tworzyć lux, czyli światło, i scindere, umieszczać je w konkretnym miejscu, oraz impello, utrzymywać je w jednym miejscu. Poszukiwał vestigii, znaków pozostawianych przez magię na przedmiotach, w miejscach śmierci artystów. Przechodził przez lacuna, hot spot zalegającej magii. A nade wszystko starał się uchwycić i rozpracować signare, podpis zostawiony przypadkiem przez zabójcę. W trakcie śledztwa stykał się z tactus disvitae, antyżyciem. Podobało mi się, że kluczowa postać dopiero nabywała umiejętności i biegłości w sztuce magii. Niezwykle daleko było jej do profesjonalizmu mistrza, co oprócz atrakcyjnych łacińskich akcentów, czyniło powieść bardziej intrygującą. Generalnie, fantasy sprawiała wrażenie wyważonej i mniej narzucającej się niż w pierwszym tomie. Wątek romantyczny odwrotnie, pozostawał z magią w bliskiej zażyłości, co akurat kolejny raz uroczo udowadniało łakome dziecięce podejście posterunkowego do osobliwych okoliczności i postaci.
Ścieżka kryminalna, ściśle przeplatająca się z magią i jazzem, w pierwszej połowie książki niesamowicie wciągała, z czasem wytracała na efektowności. Nie brakowało różnorodnych incydentów, jednak powielały się. Zawiodła nieprzewidywalność w typowaniu tożsamości zabójcy, od pewnego momentu łatwo było wytypować mroczny charakter. Pod koniec historii scenariusz zdarzeń przybierał barwy sensacji. Autor ciekawie podszedł do pomysłu na finalną odsłonę. Więcej dowiedziałam się o nadinspektorze detektywie Thomasie Nighttingalu, reprezentancie tajnego wydziału policji zajmującego się parapsychologicznymi incydentami. Otrzymał porcję wyrazistych rys charakteru i uchylił rąbka tajemnicy zawodowych doświadczeń. I wciąż pozostał osobowością owianą sekretami. By w pełni cieszyć się widokiem „Księżyca nad Soho” znajomość pierwszej części serii nie była wymagana, jednak zdecydowanie pomagała w zrozumieniu tła, motywów zachowania bohaterów i barw rozgrywanej akcji. Niektóre elementy powieści wciąż sprawiały wrażenie jakby urwanych, oderwanych od głównego nurtu, nie do końca wyjaśnionych, lecz i tak Aaronovitch ukazał twórczość od lepszej strony niż w poprzednim ujęciu. Natomiast ucierpiała nieco niepewność i napięcie podczas śledzenia fabuły. Pomimo kilku zastrzeżeń wobec drugiego tomu, wysoko go oceniam, wejście w jego świat zaprezentowany w dowcipny sposób oderwało mnie od zwykłej codzienności, sympatycznie przemierzałam kolejne strony, zeszłam ze schematycznej drogi podobnych przygód czytelniczych.
5/6 - koniecznie przeczytaj
fantasy kryminalne, 380 stron, premiera 15.04.2025 (2011), tłumaczenie Agnieszka Kalus
Tekst powstał w ramach współpracy z DużeKa.pl
bookendorfina
sobota, 1 listopada 2025
KSIĘŻYC NAD SOHO
piątek, 31 października 2025
WSZYSTKO DOBRZE, MAMO
"Nie musisz zapełniać pustki. Możesz z niej coś stworzyć… Gdy to zrobisz, twoje dziecko poczuje, że może do ciebie wrócić już nie jako ktoś, kto musi cię ratować z samotności, tylko jako dorosły człowiek, który może z tobą być tak po prostu.”
Zainteresowałam się książką poszukując odpowiedzi na pytania nurtujące rodziców stojących przed wyzwaniem zmierzenia się z nową dla nich rzeczywistością, czyli wejściem w dorosłość i wyprowadzeniem się z rodzinnego domu dzieci. Co prawda, moje pociechy jeszcze na razie jedną nogą pozostają w znajomym domowym ognisku, ale niebawem zaczną całkowicie po swojemu urządzać życie. Zaczynam dostrzegać zmiany, którym podlega moja relacja z dziećmi, okoliczności, które wymuszają transformację w podejściu i postawach w odnoszeniu się do młodego pokolenia. Na szczęście, podchodzę do tego na spokojnie, godzę się z nieuniknionym, uświadamiam sobie konieczność stopniowej transformacji nastawienia, stawiam przed sobą nowe wyzwania jako rodzic partner. Zagospodarowuję powstające puste obszary własną wolnością, odnajduję więcej czasu na pasje i realizację marzeń. Jestem dumna z moich dzieci, z domu, jakim im z mężem stworzyliśmy, z sukcesu wypracowania dwustronnej uwagi, jaką poświęcamy im, a co dla nas szczególnie istotne, jaką dzieci obdarowują nas.
W tym wszystkim mam świadomość, że w trakcie całej pracy włożonej w taki rezultat, wspartej miłością, chęcią, cierpliwością i wytrwałością, pojawiły się różnorodne większe lub mniejsze błędy i potknięcia, ale również zdrowe i słuszne reakcje. Kiedy dzieci wkraczają w pełną dorosłość, potrzebują inny typ uwagi rodziecielskiej. Właśnie to, co podkreśla w książce autorka, gotowość do bycia w relacji, nawet niedoskonałej, wspólny język umożliwiający szczery dialog, a nie jak wcześniej wychowanie. Warto spojrzeć na siebie, w głąb siebie, zrozumieć jaką rolę powinno się pełnić i czym się kierować, by zminimalizować mogące szybko pojawić się straty emocjonalne. Kolejny argument wysuwany przez Agnieszkę Kowalską to szczerość i prawdziwość, dążenie do bycia jak najlepszym, ale nie w idealnej odsłonie. Dawno przekonałam się, że otwartość przed samym sobą i przed dziećmi, nawet na własne skazy i wady, czyni mnie jako człowieka bardziej wiarygodnym i prawdziwym. Uciekam od laurki, ale pracuję nad sobą. „Wszystko dobrze, mamo” utwierdza w przekonaniu, że podążam właściwą ścieżką, nie jestem sama w zaistniałej sytuacji, otwiera się wiele możliwości obecności i wsparcia dla dorosłych dzieci, ale też dla siebie samej.
Książka porusza wiele ciekawych zagadnień. Cenię ją za to, że ukazuje dwie perspektywy. Nie skupia się tylko na rodzicu dorosłego dziecka, lecz naświetla także obraz dziecka wkraczającego w dorosłość. Zaczyna od manifestów dla obu stron nadających kierunek aktywności, zwyczajom i osobistym rytuałom w potrzebie wzajemnego zrozumienia, nawiązywania bliskiej i budowania mapy emocji. Mówi o nienaruszaniu granic, priorytecie słuchania a nie oceniania, akceptacji odmienności, słowach, które nie ranią i ciszy, która nie oddala. Autorka podkreśla, że dorastanie to proces realizowany we własnym tempie, zachęca do nazywania emocji, udostępnia mały przewodnik po uczuciach i reakcji na nie. Poświęca obszar książki na omówienie poczucia winy z powodu złej relacji z rodzicem i ucieczki w używki, której źródła wynikają ze strachu przed szeroko rozumianym odrzuceniem. Doceniam, że rozdziały są przygotowane ze starannością, logicznym ciągiem, przejrzystą narracją, a przede wszystkim opierają się na wiedzy zdobytej przez doświadczenia autorki, jako córki i jako matki. Właśnie dlatego książka wydaje mi się szczególnie warta uwagi. Nieteoretyzowana, nienaukowa, ale podsumowująca mierzenie się rodzica z syndromem pustego gniazda, kontynuowaniem budowania relacji z dorosłym dzieckiem, obserwowaniem z troską i uwagą wydania dorosłości własnego młodego pokolenia.
Agnieszka Kowalska podsuwa pod rozwagę wiele cennych uwag, praktycznych wskazówek i pomocnych informacji. Dzieli się celnymi spostrzeżeniami. Inspiruje do zastanowienia się nad własnym postępowaniem, dostrzeganiem fałszywych tropów, dokonywaniem korekty postaw i wypowiedzi. Wzbogaca publikację cytatami, refleksyjnymi pytaniami, testami i ćwiczeniami. Zachęca do pisania listów, nawet jeśli tylko do siebie, a jak wiadomo, pisząc porządkuje się myśli, wpada na dobre pomysły, aktualizuje hierarchię ważności i priorytetów. Zapoznając się z książką, wsłuchując się w przekazy, dawałam sobie czas na rozmyślania, a w uporządkowaniu myśli pomagało kolorowanie fragmentów rysunków ze stron. Robiłam to intuicyjnie, z potrzeby chwili, zaś na końcu książki okazało się, że autorka na to liczyła. Z czasem odkryłam, że powtarzające się wzory, w zależności od skali i wagi poruszanego problemu, wypełniałam różnymi kolorami, odzwierciedlając barwy chwilowego nastroju wywołanego wagą poruszanych dla mnie zagadnień. A to również mi coś mówiło o sobie i o tym, co dzieje się w moim życiu. Zachęcam do sięgnięcia po ten tytuł, odbycia „wspólnej podróży, pełnej prawdy, miłości i trudnych pytań. Niech pogłębia refleksje i otwiera serce rodzica i młodego dorosłego.” Jak widzicie, dla mnie była to w dużej mierze osobista podróż czytelnicza, otrzymałam to, czego się spodziewałam, utwierdziłam w różnych aspektach, podchwyciłam nowe wcześniej nierozważane głębiej.
5/6 - koniecznie przeczytaj
poradnik, 254 strony, premiera 21.06.2025
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Planeta Konopi
czwartek, 30 października 2025
O CHOPINIE SŁÓW KILKA
(praca zbiorowa)
"Najdziwniejszy z ludzi jest geniusz – ten tak daleko w przyszłość wybiega, że ginie z oczu ludziom z nim żyjącym, a nie wiadomo, które pokolenie pojąć go zdoła." Fryderyk Chopin
Cieniutka książeczka, akurat na spokojniejszą chwilę, aby przypomnieć sobie główne informacje o Fryderyku Chopinie (1810-1849), klimatycznie podejść do jego twórczości, osobowości i kluczowych zdarzeń z życia. Nie jest to biografia, w bardzo ogólnym zarysie przybliża fenomen i talent kompozytora. Za skondensowanym krótkim wstępie pojawia się kilkanaście aforyzmów autorstwa Fryderyka, ciekawie się je poznaje. Zainteresowanie rośnie przy wypowiedziach Chopina o różnych wydarzeniach z życia. Słowami kompozytora zaglądamy w myśli o muzyce, przyrodzie, życiu, miłości, twórczości, koncertach, chorobie, upływającym czasie, nauczycielach, malarzach, pisarzach i muzykach. Jakże mocno wyraża się tęsknota rodziną i ojczyzną.
„Serce jego narodu biło w jego piersi… Jest Polakiem, nikim innym tylko Polakiem, a z tego zniszczonego, zmordowanego kraju polskiego wyłania się nieśmiertelna dusza jego, jego muzyka.” Bellaigue, krytyk francuski
Trudna emigracja, wyjazd z Warszawy, pobyt w Niemczech, Anglii i Francji, napaść na Polskę, ruch powstańczy rodaków, składają się na świadectwa przekroju życia Fryderyka Chopina, myśli do bliskich, przyjaciół i znajomych, sukcesy, zwątpienia i refleksje. Potwierdzenie geniuszu muzyka, wrażliwości, oryginalności, bystrości, dowcipie, znajdujemy w wypowiedziach wielkich ludzi, także ze współczesnego ujęcia. Na czoło przebija się myśl o grze Chopina jako wcieleniu poezji na fortepianie. „O Chopinie słów kilka” przenosi czytelnika w świat zwyczajnego człowieka i genialnego kompozytora, miłości i muzyki, tęsknoty i choroby. Dobra propozycja dopełnienia przeżywania w ramach Międzynarodowego Konkursu Pianistycznego imienia Fryderyka Chopina.
3.5/6 – w wolnym czasie
praca zbiorowa, biografia, 64 strony, premiera 10.09.2025
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu MG.
wtorek, 28 października 2025
GRAY MAN. BEZ ZAHAMOWAŃ
GRAY MAN tom 3
MARK GREANEY
"Kto walczy z potworami, ten niechaj baczy, by sam nie stał się potworem.” Fryderyk Nietzsche
Przygoda czytelnicza szybko i lekko niesie. Charakteryzuje się ciekawie zawiązaną akcją, sporo się dzieje, od pierwszej do ostatniej strony intryga spektakularnie rozkręca się, a kulminacyjny punkt satysfakcjonuje. Chwytając za książkę trzeba mieć świadomość, że to stara dobra klasyka w klimacie sensacji, z bohaterem, który niejako sam przeciwstawia się złu całego świata. Nie boi się konfrontować z najbardziej mrocznymi i podłymi duszami. Gray Man cechuje się szczególnym pojmowaniem sprawiedliwości, jako płatny zabójca, ścigany międzynarodowym listem gończym, stoi murem za pokrzywdzonymi, na wiele go stać, by zapewnić bezpieczeństwo. Jednocześnie dysponuje najwyższym poziomem sztuk walki z wrogiem, perfekcyjną celnością w strzelaniu, błyskawicznym łapaniu przeciwników w pułapki. Kiedy wydaje się, że jest już na straconej pozycji, że nie ma w zasadzie dla niego ratunku, i tak potrafi się podnieć, nawet jeśli brutalnie torturowany i szantażowany, i zaatakować znienacka.
Gentry jako wieczny tułacz po świecie, uciekający przed dawnym pracodawcą CIA, kartelami narkotykowymi, łowcami głów, szukającymi zemsty byłymi kolegami, i wieloma innymi, zawsze znajduje sposób, aby wywinąć się z opresji a wrogom pokrzyżować szyki i zadać dotkliwe rany. W trzeciej odsłonie serii dochodzi jeszcze kobiecy wątek w lekkiej romantycznej nucie. Czy życie Gray Mana w samotności wymuszone przez ciągłą podejrzliwość wreszcie się skończy? Wraz z kluczową postacią czytelnik obraca się w meksykańskim klimacie, kolumbijskich akcentach, amerykańskim zabarwieniu i holenderskim niuansie. Trzydziestosiedmioletni Court Gentry staje w obronie rodziny zamordowanego majora, z którym wiele przeżył w więziennych warunkach. Czy również teraz okaże się skuteczny, brutalny i wojowniczy? Nie można mu odmówić nieziemskiej odwagi, jednak czy mu jej wystarczy, aby nie tylko efektownie, ale również efektywnie ukończyć misję, przy tak ekstremalnych korupcyjnych siłach adwersarzy? Czy wciąż będzie stał po stronie dobrej mocy? A wszystko zaczyna się od pościgowych wydarzeń z amazońskiej dżungli. Tom można czytać bez znajomości poprzednich, lecz ze stratą kontekstu i wydźwięku scenariusza zdarzeń poprzednich rzutujących na trzeci („Gray Man” i „Gray Man. Na celowniku”).
4.5/6 – warto przeczytać
sensacja, 472 strony, premiera 08.02.2023 (2011), tłumaczenie Karolina Rybicka-Tomala
Książka wypożyczona z biblioteki.
poniedziałek, 27 października 2025
GRAY MAN. NA CELOWNIKU
GRAY MAN tom 2
MARK GREANEY
"Śmierć rozwiązuje wszystkie problemy… nie ma człowieka, nie ma problemu.” Józef Stalin
Drugi tom serii o płatnym zabójcy wywołał dobre mocne wrażenie, podobał mi się ciut bardziej niż poprzednik „Gray Man”. Fabuła wydawała się bardziej dopracowana, uwzględniała więcej szczegółów i zaskakujących obrotów spraw. W sudańskiej odsłonie serii Gray Mana uwikłano w sprzeczne interesy i interpretacje, służył jako narzędzie do zabijania w rękach pozornie dobrych i oficjalnie złych. Zastanawiałam się, dlaczego dał się podejść instytucji i ludziom, którzy już raz go zdradzili, ale generalnie, nie miał rozsądnej alternatywy do dyspozycji. Amerykańska Operacja Szafir Nocy stała w kontraście do celów realizowanych przez szefa rosyjskiej mafii. Podwójna rola Courta Gentriego w eliminacji dosłownej i w przenośni sudańskiego prezydenta, poszukiwanego przez Międzynarodowy Trybunał Karny w Hadze, za ludobójstwo na masową skalę, wystawia szarego człowieka na próbę fizyczną, psychiczną, poczucia sprawiedliwości i odpowiedzialności.
Mark Greaney nie oszczędzał głównego bohatera, pakował w wyjątkowe kłopoty, stawiał przed ogromnymi dylematami. Po części, z powodu własnych słabości w postaci swoistego rozumienia sprawiedliwości i chęci pomocy słabym, Gentry sam przywoływał do siebie kłopotliwe i kryzysowe sytuacje. Powieść czytało się szybko, płynna narracja, mnóstwo incydentów i międzynarodowych spisków. Pogłębiała się tajemnica listu gończego wystawionego przez CIA za płatnym zabójcą. Fabuła nie ustrzegła się wad logicznych, przykładowo odbywania rozmów poza bezpieczną linią, moralizatorskiego tonu przełożonego, idealistycznego podporządkowania się rozkazowi, słownej nagany odbywanej w wykradzionym czasie i pod presją. Nie przypominam sobie, abym wcześniej miała do czynienia z tak długim
opisem misji odgrywanej w krzyżowym ogniu i bezpośrednim
niebezpieczeństwie. Ale podobało mi się, tym bardziej, że miało
spektakularny charakter i krwawy przebieg. „Gray Man. Na celowniku” zapewniło przyjemną przygodę czytelniczą, wymykało się prawdopodobieństwu, ale to symptom wolnej wyobraźni pisarzy sensacji. Książka sprawdziła się w jesienny wieczór, przyciągnęła ciekawą intrygą, szybkim tempem akcji, krytycznym spojrzeniem na międzynarodowe organizacje działające w imię pokoju i stabilizacji nastrojów społecznych.
4.5/6 – warto przeczytać
sensacja, 490 stron, premiera 10.03.2022 (2010), tłumaczenie Karolina Rybicka-Tomala
Książka wypożyczona z biblioteki.
niedziela, 26 października 2025
ODLEGŁE BRZEGI
„Powab tego, co odległe i trudne, jest zwodniczy. Wielka możliwość kryje się tu, gdzie jesteś.” John Burroughs
Rzadko sięgam po literaturę obyczajową, nie mogę powiedzieć, że jej unikam, po prostu preferuję inne gatunki literackie, jednak z polecenia staram się i w niej zanurzać. Inspiratorem do zapoznania się z „Odległymi brzegami” stał się Dyskusyjny Klub Książki. Początkowo sceptycznie podchodziłam do powieści, ale w miarę wchodzenia w ciekawie rozpisaną fabułę i urzekający klimat rodzinny, stwierdzam, że zasługuje na uwagę. Kristin Hannah z wyczuciem podchodzi do tematyki zagubienia w życiu, chwili, kiedy to po pospiesznej rutynie codzienności przez dwie dekady, wraz z odejściem dzieci z domu, nagle dotyka człowieka poczucie straty i tak naprawdę nie wie, kim jest, dokąd zmierza, czy jest szczęśliwy. Na to nakładają się zaniedbania marzeń, kiedyś na wyciągnięcie ręki, teraz odległe. Kiedyś kochany partner, teraz osoba, do której wymarło uczucie a narodziło się przywiązanie. Kiedyś dom pełen pociech, teraz samotność we dwoje, często bez szczerego dialogu i punktów wspólnych.
I właśnie w tym szczególnym momencie odczuwania potwornej pustki autorka łapie Elizabeth Store. Córki poza domem, mąż zajęty pracą, dotychczasowe cele życia wyciszają się. Narasta wewnętrzny niepokój, niskie mniemanie o sobie, poczucie nieatrakcyjności, brak zrozumienia własnych emocji. Do głosu dochodzi żal za porzuconą pasją malarską, rozżalenie z powodu wygasłej inwencji twórczej, zaprzestanie uważnego słuchania siebie samej. Pojawia się usilne pragnienie szczęścia, niezależności i wolności. Rachunek pokazuje kobiecie, że wyeksploatowała się dla innych i teraz nie może się odnaleźć. Ale to nie tylko głos Elizabeth, również wsłuchujemy się w zwątpienia i rozterki jej męża. Jack prowadzi lokalny telewizyjny program sportowy, jednak praca nie daje mu satysfakcji. Wciąż marzy o karierze prezenterskiej, przyciągnięcia uwagi tłumów, zdobyciu fanów, tym bardziej, że sukces sportowy za młodu przerwała kontuzja. Tęskni za miłością wspólną z żoną, ale to na partnerkę zrzuca odpowiedzialność za wymarcie uczucia.
Autorka z wdziękiem i empatią, z przyjaznym wsparciem dla bohaterów, ukazuje stan człowieka będącego na rozdrożu, próbującego zawalczyć o siebie, uchwycić istotę własnych myśli, poddać się determinacji w odkrywaniu siebie na nowo. Wiele zrozumienia tego, co najbardziej istotne w życiu, znalezienia pasji, która niekoniecznie ma coś wspólnego z karierą i pieniędzmi. Ona z charakterystycznym kobiecym rysem, wpychania pod wodę własnego życia i utrzymywania się na powierzchni. On wątpiący we własne możliwości, z poczuciem krzywdy i niesprawiedliwości, pozostający w młodzieńczych pragnieniach. Odkrywają jak bardzo można czegoś potrzebować, nawet jeśli przez lata się tego nie docenia. Uczą się jak radzić sobie z własnym strachem, przejść dalej mimo tego, że błędne decyzje mszczą się na człowieku do końca życia, jak uświadomić sobie, że wolność wcale nie wygląda tak, jak sobie wyobrażali, że słowa mają wielką moc i trzeba się z nimi bardzo ostrożnie obchodzić, bo inaczej mogą dokonać ogromnych zniszczeń.
Pisarka dzieli powieść na pory roku, naturalnie podporządkowane kręgowi egzystencji, z jesienią wyczuwającą prąd życia, zimą przeznaczoną na poznawanie siebie, wiosną z powabem odległego, latem dającym szanse na spełnianie marzeń. Jednak lato to przestrzeń do wypełnienia przez odbiorcę. Po poznaniu doświadczeń kluczowych postaci, przeniesienia różnorodnych odczuć i refleksji do własnego życia, przełożenia w czyn tego, co nieustannie odkładane na później, a co daje prawdziwą wolność i szczęście. Wiele emocji, wulkanicznych wybuchów pragnień, zbliżenia z bohaterami, skłania do przypomnienia o własnych marzeniach, dostrzeżenia relacji z bliskimi, gromadzenia zaufania do samego siebie. Co do wątpliwości czytelniczych, z jednej strony wiem, że wiele kobiet znajdowało, znajduje i będzie się znajdować w sytuacji czterdziestopięcioletniej gospodyni domowej, z drugiej czy Elizabeth nie reaguje z przesadą i z pozycji egoisty? A może właśnie odwaga do przyznania prawa zdrowego egoizmu, zwłaszcza po latach pracy dla innych, jest czymś potwierdzającym cenność własnego życia i siłę charakteru? Przejaskrawione barwy fabuły i schematyczność męskich zachowań nie pozwalają w pełni uwierzyć w historię, jednakże nie bagatelizuję rozterek ani żony ani męża. Zakończenie nie tyle rozczarowuje, co obniża satysfakcję czytelniczą, widzę w wyobraźni inną finałową odsłonę.
4/6 – warto przeczytać
literatura obyczajowa, 406 stron, premiera 12.08.2020 (2002)
tłumaczenie Bożena Krzyżanowska
Książka wypożyczona z biblioteki w ramach Dyskusyjnego Klubu Książki.
sobota, 25 października 2025
GRAY MAN
GRAY MAN tom 1
MARK GREANEY
„Od czasów dekolonizacji Afryki surowce na tym kontynencie są świetnym łupem dla każdego, kto jest skłonny wdać się w tango z watażką.”
Jeśli poszukujecie sensacji w klasycznym wydaniu, z mocnym umocowaniem scenariusza zdarzeń, ciekawą wiodącą postacią, to jak najbardziej skuście się na „Gray Mana”. Jednak pamiętajcie, że powieść powstała w dwa tysiące dziewiątym roku, zatem jest nieco nieaktualna w zakresie narzędzi i środków komunikacji. Tym niemniej, wciąż potrafi wykreować superbohatera, teoretycznie stojącego po stronie dobra, chociaż zajmującego się zleceniami na zabójstwo w prywatnym sektorze. Trzydziestosześcioletni Gentry Courtland, idealista posiadający zmysł praktyczny, uważany jest za najbardziej doświadczonego i zdolnego zabójcę na ziemi. Cechuje się lojalnością, a kieruje się własnym kodeksem moralnym i poczuciem sprawiedliwości. Jak szary człowiek idealnie wtapia się w tłum, nie rzuca się w oczy, potrafi zniknąć w niewyjaśnionych okolicznościach. A nade wszystko perfekcyjnie wywiązuje się z powierzonych mu misji.
Przed czterema laty CIA wyrzuciła go ze swoich szeregów, nie do końca wiadomo dlaczego, i wydała za nim list gończy. Zdekonspirowanie najlepszego agenta sekcji działań specjalnych, niemającego sobie równych, owiane jest sekretem. Teraz, za sprawą zabójstwa muzułmanina o radykalnych poglądach i jego towarzyszy dokonujących egzekucji na amerykańskich żołnierzach złapanych po rozbiciu helikoptera, wyrok śmierci na Gray Manie wydał brat ofiary, nigeryjski prezydent. Wykonanie powierzono francuskiemu konglomeratowi spedycyjnemu, szantażując go niepodpisaniem przez Nigerię wielomiliardowego kontraktu na gaz ziemny. LaurentGroup nie jawi się jako przejrzysta finansowo firma, sięga po różnorodne środki przymusu i wywierania wpływu. Po porwaniu rodziny sir Donalda Fitzroya, prowadzącego usługi Gentriego, płatny zabójca musi nie tylko rozpłynąć się w powietrzu, ale również odbić zakładników. Z każdą stroną przygoda czytelnicza nabiera cech coraz szybszego obrotowego tańca między łowcą a zwierzyną. Jakie szanse z niemal całym światem ma mężczyzna od mokrej roboty, nawet jeśli jest najniebezpieczniejszym człowiekiem na globie? Do jakich zniszczeń i śmierci dojdzie?
4.5/6 – warto przeczytać
sensacja, 408 stron, premiera 30.06.2021 (2009), tłumaczenie Karolina Rybicka-Tomala
Książka wypożyczona z biblioteki.
piątek, 24 października 2025
SŁODKICH SNÓW
CHARLAINE HARRIS
AURORA TEAGARDEN tom 10
"Bycie nowożeńcami – z niemowlęciem i trupem na podwórzu – to nie była bułka z masłem.”
Jak na razie, to ostatni tom serii, jaki mam do dyspozycji. Nie za bardzo żałuję finiszu przygody czytelniczej, ale jeśli pojawią się kolejne, z sentymentu do klimatu sięgnę. Najlepiej zgrywam się z dziesiątym tomem, ma moc trzymania w niepewności, chociaż do pewnego stopnia, i przesiąkam już stylem pisania Charlaine Harris. Część zagadki kryminalnej stosunkowo łatwo rozszyfrowuję, lecz druga część nie jest oczywista, jak na pierwszy rzut oka się wydaje. Intryga ciekawie zapleciona, w moim odczuciu, najlepiej z wszystkich tomów. Autorka decyduje się postawić na pierwszym planie nie miłość do mężczyzny a macierzyństwo, co działa na korzyść dla historii. Wprowadza do życia głównej bohaterki dużo znaczących zmian. Tradycyjnie, morderstwo wiąże bezpośrednio z otoczeniem Aurory Teagarden. Fabułę wzbogaca kilkoma akcentami o mrocznym charakterze i tragicznym wydźwięku. Wiele się dzieje, pojawiają się zwłoki, zaginięcia, dochodzi do aktów złodziejstwa, konieczny jest pobyt w szpitalu. Co prawda, wkradają się zbędne drobiazgowe opisy rzeczy i spraw, jednak to specyficzna cecha narracji pisarki, niektórzy czytelnicy to lubią.
Początek powieści mocno rozłożony w czasie, długo rozkręca się kryminalna dynamika, ustępuje miejsca obyczajowym motywom, dopiero z czasem nabiera impetu. Robin zostaje nominowany do literackiej nagrody w kategorii kryminału, dlatego na kilka dni opuszcza rodzinę i udaje się w podróż. Jako pomoc dla chorej Aurory i jej córeczki zatrudnia dwudziestotrzylatkę. Pewnej nocy w niewyjaśnionych okolicznościach znika opiekunka, zaś w ogrodzie odnajdują się zwłoki kobiety. Rozpoczyna się śledztwo wyjaśniające, co stało się z ofiarą i nianią. „Słodkich snów” trzyma w lekkim napięciu od strony dochodzenia, ubarwia fabułę obyczajowymi emocjami, zaprasza na chwilę relaksu bez większych zobowiązań. Serię zapamiętam bardziej ze względu na długość niż jakość spotkania z nią. Zerknij na wrażenia czytelnicze po zapoznaniu się z poprzednimi tomami ("Trzy sypialnie, jeden trup", "Dom Juliusów", „Z jasnego nieba”, „Łatwo przyszło, łatwo poszło”, „Świadek ostatniej sceny”, "Zabita na śmierć", "Małe kłamczuchy"), przedstawionymi na Bookendorfinie.
3.5/6 – w wolnym czasie
kryminał, 342 strony, premiera 29.05.2018 (2017), tłumaczenie Martyna Plisenko
Książka wypożyczona z biblioteki.
czwartek, 23 października 2025
ZABITA NA ŚMIERĆ
AURORA TEAGARDEN tom 8
„Nie zwróciłam właściwie najmniejszej uwagi na ostatnią rozmowę, którą przeprowadziłam ze swoją przyrodnią bratową...”
Kiedy w niewyjaśnionych okolicznościach ginie bratowa kluczowej postaci serii, kobieta nie przejmuje się za mocno. Jednak kiedy pojawiają się zmasakrowane zwłoki przystępuje do prywatnego śledztwa. W ósmym tomie autorka stawia nie tylko na tradycyjną mieszankę tajemnic i sekretów, ale również na szczelniejsze niż zazwyczaj zmiksowanie kryminału i romansu. Fabuła wzbogacona mrocznymi incydentami, zgrabnie dozowanymi w miarę rozwoju akcji. Brakuje mocniejszych uzasadnień postaw bohaterów. Charlaine Harris traktuje ich powierzchownie, zatem trudno postawić się w ich sytuacji. Narracja płynna, nie zawsze bez zgrzytów, czasem zdarzają się rwania, kiedy indziej wielkie przywiązanie do mniej istotnego szczegółu, po chwili pominięcie znaczącego. Seria zaczyna już nużyć, nie czuję powiązania z Aurorą Teagarden, a zagadki detektywistyczne nie stanowią wyzwania w snuciu przypuszczeń i interpretacji. Przede mną jeszcze jeden tom, liczę, że rozkręci się na plus. Jednakże przygody bibliotekarki sprawdzają się w odciąganiu myśli od negatywnych emocji, powolnym wychodzeniu po stracie bliskiej osoby, a na to właśnie liczyłam zabierając się za nie. Zerknij na wrażenia czytelnicze przedstawione na Bookendorfinie po zapoznaniu się z poprzednimi tomami ("Trzy sypialnie, jeden trup", "Dom Juliusów", „Z jasnego nieba”, „Łatwo przyszło, łatwo poszło”, „Świadek ostatniej sceny”, „Małe kłamczuchy”).
3/6 – w wolnym czasie
kryminał, 286 stron, premiera 20.10.2015 (2002), tłumaczenie Martyna Plisenko
Książka wypożyczona z biblioteki.
środa, 22 października 2025
OKO ZA OKO
JEFFREY ARCHER
WILLIAM WARWICK tom 7
„Jeden głos to więcej niż tyle, ile trzeba.” Winston Churchill
Poznane tomy serii („Nic bez ryzyka”, „Ukryte na widoku”, „Przymknięte oko sprawiedliwości”, „Brama zdrajców”, "Oko za oko") utwierdzają w przekonaniu, że są przygodami kryminalnymi z dużą dawką sensacji, nie wprowadzają w wielki zachwyt, jednak sprawiają, że przyjemnie spędzam czas. Perfekcyjnie skonstruowana fabuła od strony logicznej, interesujące prowadzenie bohaterów, uwzględnianie kontynuacji elementów z poprzednich odsłon serii. Narracja czysta, przyjazna i przekonująca, bazuje na solidnych podstawach stylistycznych. Chociaż każdą odsłonę można czytać niezależnie, to i tak lepiej po kolei zapoznawać się z nimi, wówczas podtrzymany zostaje klimat osobistych relacji, zawodowych osiągnięć, walki między dobrą a złą osobowością. Właśnie element zderzenia pozytywnej postaci z negatywnie odbieraną jest solidnym wyzwalaczem magazynowania akcji i rozwijania intrygi. Wątek między śledczym Williamem Warwickiem ze Scotland Yardu i zaciekłym wrogiem Milesem Faulknerem wpada nieco w schematyczność motywów i zachowań, lecz za każdym razem uwzględnia inną kolorystykę scenerii. Motywy pozostają bez zmian, zaś sposób zwalczania kalkulowanej na zimno zemsty przedstawia różnorodne obrazy, dosłownie i w przenośni.
Jeffrey Archer proponuje nie tylko wciągającą przygodę kryminalną, zbliżenie ze światem sztuki, ciekawe odniesienia do historii angielskiej i amerykańskiej, ale również punkty zaczepienia ze współczesnych czasów, miejsc, osób, urzędów i polityki. Dzięki temu powieść zyskuje dodatkowy efekt świeżości i solidne podstawy do nieustannej rozgrywki między dwoma przeciwnymi siłami. Sporo uników i podchodów, ucieczek na ostatnią chwilę z pułapek, wyprzedzania zamierzeń nieprzyjaciela. Co osobliwe, oczywiście w większości kibicujemy starszemu nadinspektorowi, jednak w pewnym stopniu, nie tyle obdarzamy sympatią, co doceniamy determinację i zmysł knucia intrygi adwersarza. Osobista wendeta nakłada się z wysłaniem brytyjskiej delegacji do Arabii Saudyjskiej w ramach negocjowania wartego wiele miliardów kontraktu zbrojeniowego. Do czego zdolny jest rząd, aby podpisać korzystną umowę? Czy życie znaczącej, ale jednak tylko jednostki, ma wartość w świetle możliwych finansowo korzyści dla państwa? Bardzo podoba mi się wplecenie w intrygę czystopisu Deklaracji niepodległości Stanów Zjednoczonych, brakujących klauzul i portretu wielce czcigodnego Davida Hartleya Młodszego. Pionki zostają rozstawione na szachownicy, strategie posunięć realizowane są na bieżąco, powstaje pytanie, czy do gry musi wejść królowa? Zerknij również na inne książki napisane przez Jeffreya Archera. "Ścieżki chwały" thriller w zimowym wydaniu, "I tak wygrasz" dreszczowiec z pazurem fantastyki, "Czas pokaże" intrygujący początek kronik rodu Clifftonów i "Za grzechy ojca" dynamiczną kontynuację.
4/6 – warto przeczytać
kryminał, 360 stron, premiera 19.09.2025 (2024), tłumaczenie Maja Justyna
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Rebis.









